J.T. i tak się wygada.
– Dlaczego nie chce, żeby ludzie wiedzieli, że tu jest? – zdziwiła się Madison. – Bo on stąd pochodzi. – Aha. Prawdę mówiąc, rozumiem go. – Potrzebuje kilku dni, żeby dojść do siebie – ciągnęła Lucy. – Pomóżcie mi przygotować gościnny pokój na górze. Przez jakiś czas będę tam spała. Teraz muszę zajrzeć do Sebastiana. Dacie sobie radę? – Jasne, mamo. – Madison poderwała się z miejsca z zaróżowioną twarzą. Lucy uśmiechnęła się ironicznie. Pojawienie się tajemniczego przyjaciela ojca, a zarazem agenta do specjalnych zadań, było wielkim wydarzeniem w beznadziejnie nudnym życiu jej córki. – Czy możemy jeszcze coś zrobić? – dopytywała się dziewczyna. – Na razie nic. Dziękuję. Gdy Lucy weszła do swojej sypialni, Sebastian był już na nogach. Zdjął koszulę. Całe ciało miał podrapane i posiniaczone, ale poza tym był w doskonałej formie fizycznej. Widocznie jednak nie cały czas spędzał w hamaku. – Możesz tu spać – powiedziała. – Wrzucę twoje ubranie do pralki. Jutro pojadę z dziećmi do motelu i przywiozę ci wszystko, czego możesz potrzebować. – Sam mogę tam pojechać. – Nie kłóć się ze mną. Nie jestem w odpowiednim nastroju. – Dobrze, proszę pani – uśmiechnął się Sebastian blado. – Usiądź, bo upadniesz – powiedziała Lucy i wyjęła z szafy pudełko z lekarstwami. – Czy mam ci pomóc zdjąć spodnie? – Dziękuję, poradzę sobie sam. W milczeniu pochyliła się nad pudełkiem. Prowadząc firmę turystyczną, dobrze zapoznała się z zasadami pierwszej pomocy. Rob był w tym jeszcze lepszy, bo posiadał kwalifikacje ratownika medycznego, ale odesłała go do domu i musiała poradzić sobie sama. Znalazła maść z antybiotykiem i podręcznik ratownika. Sebastian leżał już w łóżku, przykryty patchworkową narzutą swej babci, a jego dżinsy wisiały na poręczy. – Niech tutaj wyschną. – Wskazał je ruchem głowy. – Nie oddam ci ich. – Mogę je szybko uprać. – Nie, nie ruszaj ich, dopóki nie będę miał drugiej pary pod ręką. Przecież nikt w tym domu nie nosi spodni mojego rozmiaru. – Jak chcesz. – Wzruszyła ramionami. – Co to za książka? – zaciekawił się. – Podręcznik medycyny. Chcę się upewnić, czy dobrze cię opatrzyłam. Sebastian spojrzał na nią pochmurnie. – Lucy, przecież ty mnie w ogóle nie opatrzyłaś. Zignorowała go i znalazła stronę, gdzie opisany był upadek na kamienie. – Najpierw trzeba sprawdzić, czy krwawienie ustało i czy żadna kość nie jest złamana. – Zrobione. Co dalej? – Głowa. Możesz mieć wstrząs mózgu.