chwili wydaje się pani przegrane.
- Skąd pan o mnie wie? Czy to przez szpital? - Joanne musiała to wiedzieć, zanim zacznie jakąkolwiek rozmowę. - Przepraszam - powiedziała Joanne, wracając do stolika. - Nie mogę długo tu zostać. - Rozumiem. Pewnie ma pani pytania. - Dlaczego pan to dla mnie robi? - Bo mogę - brzmiała prosta odpowiedź. - Bo pani i jej córka potrzebujecie pomocy, a ja jestem w stanie ją zaofiarować. - Skąd mam wiedzieć, czy mogę panu zaufać? - Tego się pani raczej nie dowie. Ale ma pani inne wyjście? Nie odpowiedziała. - Zaczynam sobie wyobrażać - ciągnął - jak musi się czuć osoba postawiona wobec takiego wyboru. Bo tak jak mówiłem na początku: ten wybór należy do pani. Pani tym kieruje. - Ale to przecież nie może być prawda? Jeśli się zgodzę, to już nic nie będzie zależeć ode mnie? - Z początku - nie. Dopiero później. - Może. - Zastanawiała się nad czymś. - A co z moją matką? Był na to przygotowany. - Jeśli nie zechce pani zabrać matki ze sobą, co jest, oczywiście, trudne i skomplikowane, ale niewykluczone, no to w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie jej pani widywać. - No nie wiem... - zawahała się Joanne. - Czy możemy się jeszcze spotkać? Trochę dłużej pogadać? - Owszem, tylko będziemy musieli znowu zorganizować Tony'emu dodatkowe zajęcie, a nie chcielibyśmy, aby nabrał podejrzeń. - Ale... jeśli Irina i ja tak nagle znikniemy, to on dostanie szału. Zacznie nas szukać i... - Nie znajdzie was. Joanne zerknęła znów na Irinę, która obróciła się na krześle i teraz ich obserwowała. - One z moją mamą naprawdę się kochają. - Wiem, że będzie wam ciężko. Ale w takiej sytuacji jak wasza nie ma idealnych rozwiązań. Lepiej, żeby nikt nie wiedział, tak będzie bezpieczniej. Dla Iriny. - Och, Boże... - Znów była bliska łez. - Uwaga - ostrzegł ją Allbeury. - Wiem. - Zagryzła wargę, natychmiast się opanowując. - Bardzo dobrze - pochwalił ją. - Muszę przemyśleć wiele spraw. - Na pewno. - Co będzie dalej? - Jeśli pani odrzuci moją propozycję, to nic. A gdyby miała pani jakieś pytania albo zdecydowała na „tak", to wystarczy telefon do Mike'a Novaka. - A gdybym się zdecydowała? - Wtedy podejmiemy kolejne kroki.