Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/instytutkosmetyczny.warszawa.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra9/ftp/instytutkosmetyczny.warszawa.pl/paka.php on line 5
- Cześć.

- Cześć.

  • Tessa

- Cześć.

15 April 2021 by Tessa

- Powinniśmy porozmawiać. Uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Dobrze. Chodź, usiądziemy na galerii. – Wskazała długi balkon obiegający elewację. Skinął głową i zaparkował auto przy domu. Przeszli na pierwsze piętro wewnętrznymi schodami, Santos rozejrzał się dokoła z niewesołym wyrazem twarzy. - Jestem tu po raz pierwszy od czasu jej śmierci. - Wracają wspomnienia? - Tak - poszukał jej oczu - dobre wspomnienia. - Rozumiem to uczucie, chociaż nie powinnam. Nic mnie nie wiąże z tym miejscem. - Wiąże cię. Bardziej niż mnie, ale to inna historia. Myśl o Lily i pamiętnikach ścisnęła ją za gardło. Odchrząknęła. - Napijesz się czegoś? Pokręcił głową. - Nic nie chcę. Dzięki za wszystko. Nic nie chce. Po co zatem przyjechał, czego od niej oczekuje? - Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - Przeczucie. - Uśmiech zadrgał w kącikach jego ust. -1 informacja zdobyta od twojego menedżera. To zabawne, jak policyjna odznaka otwiera wszystkie drzwi. - Vincent jest dość strachliwy, to prawda, ale się stara. A skąd to przeczucie? - Wyraz twoich oczu, gdy dowiedziałaś się, że Lily zostawiła ci dom. Uśmiech zniknął z jej twarzy. - Wciąż mi głupio z tego powodu. Wiem, że spodziewałeś się... - Niech ci nie będzie głupio. Mnie nie jest. - Kłamca - powiedziała cicho. - Widzę prawdę w twoich oczach. Pochylił głowę, w duchu przyznając jej rację. Podszedł do balustrady i popatrzył w zadumie na wał przeciwpowodziowy po drugiej stronie szosy. - Nie czuję się z tym źle, Glorio, naprawdę. - Ale trochę ci smutno. - Tak, trochę smutno. - Spojrzał na nią przez ramię. - Teraz wszystko jest twoje. Co o tym myślisz? - Pokochałam to miejsce. Przynależę tutaj. – Stanęła obok niego i tak jak on ogarnęła spojrzeniem widnokrąg. - Nie rozumiem, dlaczego ten dom, okolica robią na mnie tak duże wrażenie. Wręcz przytłaczające. To mnie... niepokoi. Ich spojrzenia spotkały się. Patrzyli sobie w oczy jedną chwilę, drugą. Wreszcie Santos pierwszy odwrócił wzrok i ponownie spojrzał na rzekę. Nie wiedzieć dlaczego, Gloria poczuła się nagle tak, jakby ją opuścił. Santos miał na nią ogromny wpływ, na jej życie i uczucia. Nawet teraz, po tylu latach od chwili, gdy ujrzała go po raz pierwszy. Nie rozumiała tego, podobnie jak nie rozumiała swojego związku z Pierron House. Westchnęła. Dawno temu wyznała Liz, że Santos jest jej przeznaczeniem; głupie i naiwne zwierzenie dorastającej pannicy. A jednak w jakiś sposób była to prawda. Nie potrafiła wykreślić Santosa ze swojego życia. Odkąd zaś spotkała go ponownie, dręczyło ją pragnienie bycia z nim na powrót. Nagle odwrócił do niej głowę, szukając jej spojrzenia. Potrafił odgadnąć jej myśli po wyrazie twarzy i oczu, ale nie próbowała nawet się maskować. Chciała, żeby zobaczył, jak bardzo go pragnie, jak... płonie. Czuła, jak wzbiera w niej odwaga, energia, żywiołowy śmiech. Może to za sprawą domu, może pod wpływem nocnej lektury dzienników bezwstydnych, wyuzdanych kobiet, które zarabiały na życie ciałem? Tak czy inaczej, poczuła się nagle zuchwała, pełna życia, zdolna uwieść go i rozkochać. Podniosła dłoń i zaczęła pieścić najpierw jego policzki, potem usta. - Pragnę cię. Powstrzymał jej palce. - Glorio, ja... - Nie mów nic. - Od dziesięciu lat nie czuła się tak w obecności mężczyzny, żadnego tak bardzo nie pragnęła. Wtedy niczego nie rozumiała. Była młoda, niedoświadczona, nie wiedziała, czego chce. Teraz wiedziała. - Ty też tego chcesz - szepnęła. - Wiem o tym. - Tak - głos mu stężał, oczy pociemniały. - Tak - powtórzył - chcę, ale... - Ciii... - pokręciła głową. - Żadnych ale. Chodź. Pociągnęła go do domu, do sypialni z ogromnym, miękkim łożem. Bryza znad Missisipi poruszała koronkowymi firankami w otwartych oknach. Plamy światła tańczyły po podłodze i ścianach, kładły się na łóżku. Razem zanurzyli się w pościeli. Opromienione słonecznym blaskiem chwile rozciągały się w czasie, aż sam czas stanął w miejscu. Santos spełniał szeptane namiętnie życzenia Glorii. Odwzajemniała mu się tym samym. Zaspokajali się w sposób niezwykły i doskonały, na przemian czule i szorstko, pospiesznie i leniwie. Dopiero teraz Gloria zrozumiała, ostatecznie i do końca, co to znaczy naprawdę być kobietą. Zlani potem, zdyszani, spleceni w uścisku, odpoczywali potem w milczeniu. Santos nie odsunął się od niej, chociaż nie miała złudzeń co do jego uczuć. Przesuwała palcami po jego piersi, rozkoszując się mocnym, muskularnym ciałem. - Jesteś rozczarowany? - spytała cicho. - Nie. - Uniósł głowę, spojrzał jej w oczy. - A ty? Potrząsnęła głową. - Było cudownie. Uśmiechnął się, mile połechtany i zajął się oglądaniem sufitu ozdobionego kunsztownym plafonem. Gloria poszła za jego wzrokiem. - To szczególne miejsce, prawda? - Mhm. - Objął ją mocniej. - Wiesz już, co z nim zrobisz? - Nie. Nie mam żadnych planów. - Przytuliła policzek do jego piersi, myśląc na przemian o nim i o sobie, o chwili obecnej i o przyszłości. - To miejsce nasycone jest historią. Jest fragmentem historii Luizjany. Jest w nim coś niezwykłego, magicznego. Jedynego w swoim rodzaju i cudownego. Nie powinnam tu nic zmieniać. Wzięła głęboki oddech. - Poza tym kobiety, które tu mieszkały, zasługują na to, by o nich pamiętać. Może nie są moralnymi wzorami, ale należą do historii. - Ty możesz tu zamieszkać.

Posted in: Bez kategorii Tagged: iwona schymalla, lena kołakowska, najdłużej żyjący pies,

Najczęściej czytane:

n pogadać. ...

Mężczyzna rozłączył się, a Luke jeszcze przez dobrą chwilę stał ze słuchawką przy uchu. Kondor, pomyślał, zaciskając usta. Ptasznik. No tak, oczywiście. Klub ,,Vieux Carré’’ był dostępny jedynie dla członków ... [Read more...]

Pomyślała z radością, że nawiązała ze swym chlebodawcą

swobodne stosunki i nie musi już nieustannie uważać przy nim na każde słowo. W istocie, ich relacja bardziej przypominała przyjaźń. – Wyjeżdżam na trzydniową konferencję – oznajmił. – Mogłabyś ... [Read more...]

Musi się upewnić raz na zawsze.

– Posłuchajcie, wychodzę na chwilę – zwróciła się do Marilyn i Blake’a. – Możecie popilnować małej? – Żaden problem. – Marilyn spojrzała jej w oczy. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 instytutkosmetyczny.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste