– Po co? Nieźle się ubawiłeś. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?

  • Tessa

– Po co? Nieźle się ubawiłeś. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?

30 January 2023 by Tessa

– Opowiedz, jak się czułaś tamtego popołudnia. Opowiedz, jak przyjemnie było zabijać faceta, który zastrzelił twoją matkę. – Idź do diabła. – Było wspaniale, co? Nie chcesz się do tego przyznać, ale sprawiło ci to frajdę. I lubisz do tego wracać, co, Lorraine? Za każdym razem, kiedy wychodzisz na werandę. Za każdym razem, kiedy wznosisz piwem cichy toast za kochasia, którego rozwaliłaś. – Richard, zmieniłam zdanie. – Rainie usiadła na pobliskiej ławce, nie spuszczając z niego oczu. – Jednak powiem ci, co mówię za każdym razem, kiedy wylewam piwo. – Tak? – Autentycznie go zatkało. – Zwracam się do matki. – Jej palce ześlizgnęły się w stronę kostki. – Ochrzaniasz ją? Posyłasz jej jedno wielkie pośmiertne „spierdalaj”? Podoba mi się. Ja robię to samo co rok. – Nie. – Zacisnęła dłoń wokół małej rękojeści pistoletu. – Nie mówię „spierdalaj”. Ona próbowała go powstrzymać, palancie. Długo jej zajęło, zanim mi uwierzyła, ale w końcu stanęła w mojej obronie. A wtedy on odstrzelił jej głowę. Więc nie, nie każę jej spierdalać. Przepraszam ją. Mówię, że powinnam była go zabić wcześniej. A potem zwracam się do niego i wyrażam nadzieję, że jest mu w piekle ciepło. Wyciągnęła dwudziestkę dwójkę. – Żegnaj, Richardzie. – Za późno, Rainie. Danny jest tuż za tobą. Rainie usłyszała skrzypnięcie klepki. Odruchowo zerknęła przez ramię i zobaczyła oszołomioną, bladą twarz Danny’ego. Za późno zrozumiała swój błąd. Próbowała znowu się odwrócić. Oddała jeden dziki, desperacki strzał. Wtedy Richard brutalnie uderzył ją w głowę strzelbą jej matki. Richard szybko zrobił krok do przodu. Wycelował zepsutą strzelbę w Danny’ego. – Oddaj broń – rozkazał. Danny spojrzał na skulone ciało Rainie i posłusznie wykonał rozkaz. Richard uśmiechnął się. Wsunął broń za pasek i zostawił strzelbę Rainie na werandzie. – Tatuś pomógł ci uciec, co? Chłopak nie odezwał się ani słowem. Po prostu wpatrywał się chciwie w utracony pistolet. Ale Richard nie przejmował się. Danny był zbyt zahukany przez ojca, żeby się zdobyć na samodzielne działanie. Na tym polegała część zabawy. Mann pochylił się i z pewną trudnością zarzucił sobie Rainie na plecy. – Doniosłeś na mnie, co, Danny? Nie mówiłem ci, że mądrzy chłopcy nie skarżą? Siedzą cicho, jeśli nie chcą narażać rodziny. Danny nadal milczał. – No to teraz pozostaje tylko jedno – westchnął jego prześladowca. – Będziemy musieli zabić twoją siostrę. Zasady, Danny. Zapytaj mojego staruszka. W życiu trzeba kierować się zasadami. Samolot Quincy’ego wylądował w Portland dopiero o dziewiątej wieczorem. Na lotnisku czekał już Luke i, zanim jeszcze doszli do nielegalnie zaparkowanego samochodu, zaczął zdawać relację z wydarzeń dnia. – Jej sąsiad usłyszał strzał tuż po ósmej – opowiadał. – Szczerze mówiąc, o tym zgłoszeniu dowiedzieliśmy się dopiero przed dziewiątą. – Czemu tak późno? – Bo mieliśmy pełne ręce roboty przy innym incydencie i dyspozytorce coś się pokręciło. Wczoraj po południu zniknął Daniel Avalon. Dzisiaj pojawił się w Bakersville i próbował ukatrupić dyrektora Vander Zandena. – Poszkodowani? – Na razie nie ma. Vander Zanden jest trochę poobijany, ale na szczęście z Avalona kiepski strzelec. Jednak przekleństwa i krzyki Avalona pozwoliły żonie Stevena domyślić się, o co chodzi. Nie wiadomo, jak Vander Zanden ją teraz udobrucha. – Ze wszystkich piekielnych furii najgorszą jest odtrącona kobieta – wymamrotał Quincy. Ktoś pędził prosto na nich z wózkiem załadowanym bagażami. Rozdzielili się na chwilę, ale

Posted in: Bez kategorii Tagged: lizbona pogoda listopad, imiona dla psów suczek, psy z włosami,

Najczęściej czytane:

swojego agenta.

– Proszę mu posłać ten maszynopis z wiadomością, że go polecam. Kiedy wrócę do siebie, jeszcze do niego zadzwonię. – Dziękuję, panie Dallas. – Mężczyzna aż się zaczerwienił. – Bardzo ... [Read more...]

komunikat, że jest poza zasięgiem. Bzdura, chyba że wsiadła na

prom. Nie lubił telefonów komórkowych. Wyjdziesz za róg i przestają działać. Wejdziesz do budynku i działają. Tak czy tak, niecierpliwie czekał na Laurę i Kelly. Chciał mieć pewność, ... [Read more...]

jako gosposia i opiekunka do dzieci z zamieszkaniem.

Jack westchnął i pokręcił głową. Cóż za nieporozumienie i cóż za ironia losu. Trzy tygodnie temu tak bardzo przecież szukał odpowiedniej gosposi i opiekunki. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 instytutkosmetyczny.warszawa.pl

WordPress Theme by ThemeTaste